piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 3

[Annie]
Wspominałam kiedyś, że mam ochotę zabić tego kota? Nie? Na pewno. Zwłaszcza jak drapie mi w drzwi o 8:00. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale mógłbyś chociaż sprawiać pozory, że jestem twoją właścicielka, a nie sługą. Z trudem zwlekłam się z łóżka. Założyłam za duża bluzę Alexa, którą wygrał kiedyś w konkursie i stwierdził, że jednak mu się nie podoba. Nie wiem dlaczego, była całkiem w porządku, a przede wszystkim była mega miła w dotyku i ciepła. Może faceci nie lubią miłych w dotyku i ciepłych rzeczy?
Otworzyłam drzwi, a Michi 2 (pseudonim operacyjny Tłuścioch, nie stać mnie na nic oryginalniejszego) wybiegł jakby ktoś podpalił mu ogon. Zazwyczaj nie rusza się tak szybko. Może nie dałam mu wczoraj jedzenia? Niemożliwe. Juz by mnie w nocy rozszarpał. Jeśli chodzi o jedzenie, nie ma żartów.
Zeszłam na dół. Na dole panował gwar. Nic nowego. Nim skierowałam się do kuchni dostrzegam w korytarzu więcej par butów niż zwykle. Szczególną uwagę przykuły czarne szpilki, w których nie umiałabym chodzić. Czyżby Alex przyprowadził swoją dziewczynę? Strach przed mama minął czy jego dziewczyna postanowiła wyglądać mniej zdzirowato? Nie żebym jej nie lubiła, po prostu ona jest zdzira i każdy kto by ją zobaczył tak by ją nazwał. Ja nic do niej nie mam.
W kuchni siedziała tylko mama i Alex, który wyciągał jej kubki, do których ona nie dosięgała.
-Nareszcie się pokazałeś zdrajco. -dałam mu kuksańca w bok i zabrałam ulubiony kubek, który akurat trzymał w ręce.
-Melisa urządzała mieszkanie i chciała się poradzić, która lampę do pokoi kupić.
-Kiedy ty ta Melise do domu przyprowadzisz? - mam włączyła się do konserwacji.
-Ech, może przyjedzie na ślub. - Alex próbował wyminać wzrok matki.
-Ach właśnie Anne, kochanie w salonie ktoś na ciebie czeka. - uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek nalewając mi kawy do kubka.
Niepewnym krokiem zbliżyłam się do salonu. Nie było osoby, której mogłaby się spodziewać. Amelia? Raczej mama nie ujęłaby tego jako "ktoś do mnie" w końcu to siostra. Przyjaciółka? Jakakolwiek napisałaby do mnie wcześniej i raczej umówiłybyśmy się, żeby wyskoczyć na miasto. Wiec kto? Przez myśli przeszła mi myśl tak niedorzeczna, że kiedy okazała się prawdziwa aż chciało mi się śmiać, ale wyglądałbym wtedy jak wariatka wiec się powstrzymałam. Z trudem. Na kanapie siedział on, ale nie to było najlepsze. Tuż obok niego siedziała dziewczyny. Ba dziewczyna, laska jakich mało. Jej włosy układały się w idealne fale. Mam wrażenie, że moje nawet gdybym walczyły z nimi cały dzień nigdy by tak nie wyglądały. Pomijam fakt, że włosy kręcą mi się tylko od wilgoci i bynajmniej nie wyglądają jak u niej. Prawdopnie jej nogi były dłuższe ode mnie. W szpilkach była wyższa od Michaela. Na sto procent. Ubrana była w białą bluzkę i ołówkową spódnice. Perfecyjny makijaż sprawiał, że mimo iż pewnie byłyśmy w podobnym wieku to wyglądałam przy niej jak małolata. Oboje trzymali się za ręce. "Do mnie", na pewno.
-Cześć Annie. - pomachał mi ręką.
Co mam mu teraz odmachać uśmiechając się. Co my jesteśmy w podstawówce?
Miałam ochotę wyjść, ale była tu ona. Perfecyjna dziewczyna, przy której nie chce wypaść jak dziwaczka. Przynajmniej nie jak mega dziwaczka.
O i nawet Michi 2 się znalazła. Ocierał się o nogi tego większego. Ciągnie swój do swego.
-Cześć Michael. Przedstawisz mnie swoje dziewczynie? - szybko przeszłam do jakiegoś wygodnego tematu, w którym nie będę musiała się za bardzo odzywac.
-Ach, to jest Sofia. - wskazał na blondynkę, która uśmiechnęła się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech i poczułam się głupio, bo zdałam sobie sprawę, że stoję w za dużej bluzie i spodniach dresowych, których nikt poza członkami mojej rodziny nie powinien ujrzeć.
-Ann, Michael ma do ciebie prośbę. - usłyszala głos brata zza pleców.
-Czy Sofia mogłaby zostać u was w domu do czasu ślubu, bo u nas w domu nie ma za bardzo miejsca, w moim pokoju śpią koledzy z kadry i ja sam mam zamiar przespać się na kanapie. - powiedział niepewnym głosem.
Ciekawe, dlaczego pyta się o to mnie? Do tej pory zgrabnie mnie olewałeś i z trudem przez ostanie kilka lat mówiłeś mi "cześć". Co to pomysłu. Ona tutaj spać? Świetny pomysł. Naprawdę. Może jeszcze w jednym łóżku ze mną.
-Jasne. - co innego miałam powiedzieć. Przecież nie wydre się, że prędzej bym niedźwiedzia przenocowała niż ja.


____________

"Wielki" powrót, choć wielkim bym go nie nazwała. Wszystko dzięki wattpadowi.
Zachęcam do komentowania. 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz